Humusy w warzywach, czyli jak zmniejszyć zużycie nawozów
W dzisiejszym odcinku „Warzywnych rozgrywek” zamiast na polu, znajdujemy się w laboratorium, by porozmawiać z naszym ekspertem, dr. Waldemarem Wojciechowskim, o kwasach humusowych.
Transkrypcja z rozmowy:
dr Waldemar Wojciechowski:
Witamy dziś odcinek kulinarny, w którym przedstawimy Państwu w kilku prostych słowach informacje o kwasach humusowych.
Magdalena Banasiak:
My chcemy wiedzieć, czy nasze warzywa będą miały lepsze warunki powietrzno-wodne po zastosowaniu humusów.
Arkadiusz Majkowski:
Czy stosowanie humusów zmniejsza zasolenie, pozwala nam lepiej wykorzystać nawożenie mineralne jak również tą masę zieloną, która zostaje nam na polu oraz czy stosowanie kwasów humusowych zmniejsza nam pozostałości środków ochrony roślin w naszych warzywach.
dr Waldemar Wojciechowski:
Wydawać by się mogło groch z kapustą, a jak zobaczycie Państwo na samym końcu wyjdzie z tego niezły bigos, zapraszamy.
Dzień dobry wieczór państwu, sezon wegetacyjny zbliża się do końca, dlatego też pozwoliłem sobie zaprosić naszych przedstawicieli z Warzywnych Rozgrywek do tego, aby przedyskutować z czym spotykali się w tym sezonie, a także omówić pokrótce wyniki badań, które przeprowadziliśmy, które są już na ukończeniu i powiedzieć o perspektywie, jaka wiąże się z potencjalnym wykorzystaniem produktów.
Arkadiusz Majkowski:
Tak, trzeba chyba zwrócić uwagę na to, że pola, na których są uprawiane warzywa często są zdegradowane. Tam i ciężkie maszyny pracują, deszczownie są też narażone na silny wiatr więc one też ulegają tutaj silnej degradacji, tak. Tak więc stosowanie kwasów humusowych no to jest głównie poprawienie stosunków powietrzno-wodnych, prawda?
dr Waldemar Wojciechowski:
Tak, aplikacja kwasów humusowych, rozmawialiśmy o kwasach humusowych już kilkakrotnie. My mamy oczywiście swój własny produkt, który składa się nie tylko z kwasów humusowych i doskonale zdajemy sobie już w tej chwili sprawę po po wykonaniu serii doświadczeń, że on bardzo korzystnie wpływa na te właściwości fizykochemiczne gleby czyli napowietrzenie czy utrzymywanie w zasadzie stosunków wodnych. Te stosunki wodne w perspektywie całego sezonu wiemy jak wyglądają – ten był wyjątkowy.
Arkadiusz Majkowski:
Ale przede wszystkim bardziej efektywne gospodarowanie tą wodą.
dr Waldemar Wojciechowski:
Tak, bardziej efektywne gospodarowanie wodą, ale także pamiętajmy o tym, że to jest dodatkowy rezerwuar, który będzie nam wodę utrzymywał na dłuższy czas w glebie, co nie jest oczywistym w przypadku na przykład stosowania deszczowni na glebach, które są bardzo zbite, tak, nie mają materii organicznej i woda bardzo szybko nam ucieka z takich, z takiego rodzaju gleby.
Arkadiusz Majkowski:
Właśnie, czy zastosowanie kwasów humusowych pomoże nam w rozłożeniu tej materii organicznej?
dr Waldemar Wojciechowski:
To jest kolejna kwestia. Zaczynamy od tego że kwasy humusowe poprawiają nam stosunki wodne, powietrzne w glebie. Ale to niesie ze sobą za sobą pewne konsekwencje. Tymi konsekwencjami jest podniesienie aktywności gleby. Aktywność gleby wprost zależy od mikroorganizmów, które tam żyją między innymi bakterii czy promieniowców i które są bardzo korzystne dla wzrostu roślin, zwłaszcza tych roślin, które nas najbardziej interesują, ponieważ bytują one w tych strefach gleby, w których mieszczą się korzenie tych roślin uprawnych. Dlatego też stosując kwasy humusowe poprawiamy warunki bytowania dla mikroorganizmów tych korzystnych, tych bardzo pożytecznych mikroorganizmów. Poprawiamy warunki tak powietrzne, jak i warunki wodne nie tylko po to, aby gleba lepiej się zachowywała dla samych roślin, ale także, żeby mogła być zasiedlana efektywnie i żeby w tej glebie mogły pomnażać się cały czas mikroorganizmy. A co do, jeżeli jeszcze mogę, co do samej materii organicznej, to jeśli będziemy mieli dostatecznie dużo mikroorganizmów i będą miały one wysoką aktywność, co na przykład możemy oznaczyć enzymatycznie, jeżeli będą miały dostatecznie dużą aktywność, to będą w stanie w krótkim czasie przetworzyć duże ilości materii organicznej. Przetworzenie materii organicznej to jest nic innego jak przeprowadzenie jej z form organicznych do form mineralnych, czyli takich, które są dostępne dla roślin.
Magdalena Banasiak:
Na glebach lekkich zazwyczaj mamy problem z tym, że faktycznie ona nie jest w stanie kumulować wody. Na glebach ciężkich mały problem z brakiem powietrza, z brakiem tych przestworów, w których się lokuje powietrze, więc no inne problemy mamy tu na jednym stanowisku na drugim. Czy będzie jakaś różnica w aplikacji takich produktów na glebach lekkich, a inne będzie na glebach ciężkich?
dr Waldemar Wojciechowski:
Oczywiście musimy wziąć pod uwagę samą strukturę gleby, same właściwości pierwotne takiej gleby i wtedy też musimy pamiętać o tym, jakie właściwości mają kwasy humusowe. Bo możemy mieć kwasy, cząsteczki, które składają się z bardzo wielu atomów, są olbrzymie i takie, które są relatywnie małe. W naszym produkcie mamy w zasadzie 3 różnego rodzaju frakcje: niskie (niskocząsteczkowe), relatywnie niskocząsteczkowe kwasy fulwowe, kwasy huminowe, które są dosyć duże, jeszcze rozpuszczalne w wodzie oraz cząstki całkowicie nierozpuszczalne. To te cząstki całkowicie nierozpuszczalne one stanowią taką bazę i taki magazyn powietrza, który w glebie będzie utrzymywany w bardzo długiej perspektywie czasu. Natomiast kwasy fulwowe i huminowe dzięki temu, że mają bardzo dużo reszt, różnego rodzaju reszt funkcyjnych, są w stanie także wiązać dipole wody. Związanie tych dipoli wody powoduje, że woda utrzymywana jest w glebie przez dłuższy czas.
Magdalena Banasiak:
Czyli uniwersalny produkt na jedno i drugie stanowisko.
dr Waldemar Wojciechowski:
Tak, oczywiście musimy sobie zdawać też sprawę z aplikacji, z ilości aplikacji w sezonie wegetacyjnym na glebach ciężkich, na glebach lekkich. To też będzie troszeczkę wynikało z rocznej sumy opadów, jakie obserwujemy na danym stanowisku. No ale to już musimy mieć jakieś własne obserwacje, własne doświadczenia, no i przede wszystkim analizy glebowe, które trzeba bezwzględnie wykonywać.
Magdalena Banasiak:
No właśnie, analizy glebowe. Przypuśćmy, że mamy takie stanowisko po warzywach, które jest stanowiskiem zwykle dość zasobnym…
dr Waldemar Wojciechowski:
Wy od warzyw jesteście.
Magdalena Banasiak:
Tak, my jesteśmy od warzyw, właśnie z pola wróciliśmy. Mamy stanowisko, które zostawiło dość dużo składników pokarmowych, czyli to poprzednie nawożenie pod warzywa zwykle ono jest wysokie i mamy powiedzmy zwartości składników pokarmowych, które, powiedzmy, gdzieś tam zbliżają się do tych niższych norm, liczb granicznych. Czy możemy to stanowisko jakby na tyle usprawnić, żeby te składniki pokarmowe wystarczyły nam na wegetację kolejnej rośliny, która jest na przykład mniej wymagająca niż warzywa, bo w tej chwili jest taka strategia przyjęta przez wielu rolników z racji tego, że nawozy są dość drogie, że na stanowiskach zasobnych po warzywach uprawiane są zboża i tutaj już nie planujemy nawożenia mineralnego, czy możemy…
Arkadiusz Majkowski:
No właśnie bo to jedna rzecz, o której tutaj właśnie Magda wspomina, czyli lepsze wykorzystanie tych składników mineralnych, które już w glebie są. A druga rzecz, że tak naprawdę po warzywach tej masy zielonej nam dużo też zostaje, którą też warto by było wykorzystać. Tam jest też dużo składników mineralnych, które też by były fajne.
dr Waldemar Wojciechowski:
Tak, tutaj ta materia organiczna, która zostaje po warzywach oczywiście jak najbardziej powinna być wykorzystywana. No ale do tego możemy stosować, możemy wykorzystać działanie mikroorganizmów, także w połączenie w połączeniu z humusami. Ja mówiłem, rozmawiałem na temat tego w poprzednim odcinku sadów i polemik ze znanym państwu Zbyszkiem Markiem.
Magdalena Banasiak:
Oj znanym, znanym.
dr Waldemar Wojciechowski:
Znanym, znanym. Dwa razy znanym. I wtedy uzasadnialiśmy, dlaczego stosowanie tych mikroorganizmów na resztki pożniwne akurat jest uzasadnione. W przypadku warzyw oczywiście mam taką sytuację, taką samą sytuację, ponieważ możemy w krótkim czasie wprowadzić duże ilości materii organicznej, przetworzyć tę materię organiczną do postaci mineralnej. Ważne jest to, żeby pomiędzy sezonami, kiedy te związki chemiczne, proste związki chemiczne zalegają w glebie, żeby ich nie tracić, żeby przed kolejnym sezonem mogły one być skumulowane i zgromadzone w tej strefie w tej warstwie gleby, w której będzie rozwijała się ryzosfera. Do tego można jak najbardziej wykorzystać kwasy fulwowe obecne w naszym produkcie, ponieważ one dzięki temu, że mają też te reszty funkcyjne, o których wspominałem, dzięki temu mogą wiązać wodę, mogą także wiązać pierwiastki, na przykład potas, fosfor, wapń – cała gama pierwiastków, które są niezbędne dla funkcjonowania roślin. Dzięki temu możemy niejako przygotować naszą glebę i zmagazynować w niej minimalną ilość składników mineralnych, które są potrzebne na kolejny sezon wegetacji.
Magdalena Banasiak:
Czyli jedna aplikacja takiego produktu wystarczy nam na to, żeby te składniki pokarmowe związać?
dr Waldemar Wojciechowski:
Niestety muszę powiedzieć, że niestety nie, ponieważ z naszych doświadczeń widać też bardzo dokładnie. My oczywiście już a priori zakładając stosowanie naszego produktu wskazywaliśmy, ile chcemy, żeby razy stosowany był ten produkt w ciągu roku i tam mieliśmy dwie do trzech aplikacji. Teraz widzimy po wynikach badań, które mamy z poprzednich lat oraz z tego roku, że zwiększenie ilości aplikacji nawet w krótkim czasie (w czasie koło miesiąca czy półtora miesiąca do czterech) daje naprawdę widzialne efekty, może niewidzialne dla nas, ale widzialne w doświadczeniu efekty poprawy właściwości gleby i poprawy funkcjonowania rośliny. Bo od tego jak będzie funkcjonowała gleba, jakie będzie miała możliwości, będziemy mogli wymagać od rośliny, żeby rosła dobrze, lepiej jeszcze lepiej.
Magdalena Banasiak:
No dobrze, a czy jak będziemy aplikować cztery razy w sezonie taki produkt, czy on zawsze musi trafić na glebę? No bo jeśli mamy roślinę, która dość szybko nam zakrywa tą powierzchnię, no to produkt trafi na liście.
dr Waldemar Wojciechowski:
Tak jak sami wiecie, tak, jak my to stosujemy. Ten produkt, generalnie rzecz biorąc, ma działać w glebie, ale nie ma znaczenia, jak on się tam dostanie – czy się dostanie tuż po oprysku, czy dostanie się po następnym deszczu. Produkt jest trwały. W związku z tym nawet jeżeli będzie trafiał na liście roślin, które zakrywają nam całą powierzchnię, on z czasem dostanie się do gleby. Tutaj muszę powiedzieć, że także na liściach kwasy fulwowe będą pełniły różnego rodzaju funkcje korzystne dla samych roślin.
Magdalena Banasiak:
Właśnie to chciałam zapytać. Jaka to będzie korzyść dla roślin, na które spadnie nam oprysk z kwasami humusowymi?
dr Waldemar Wojciechowski:
Z właściwości samych kwasów fulwowych czy huminowych wynika, że one mają pewne swoje ograniczenia, ale mają też zalety. Zaletą jest oczywiście wielkość, możliwość wiązania całego szeregu pierwiastków. Tak jak działają w glebie, tak samo będą działały także na liściach. Jeżeli mamy sytuację, w której możemy w krótkim czasie immobilizować na powierzchni liścia duże ilości jakiegoś składnika, na przykład nawozu dolistnego, to może on wtedy być bardzo efektywnie pobierany przez rośliny. I to jest bardzo skuteczna metoda do przyswajania dużych ilości,
dużych porcji, dużych partii substancji mineralnych przez rośliny.
Magdalena Banasiak:
A gdybyśmy krótko po takim zabiegu wykonali zabieg, na przykład z aminokwasami, to byłoby jakaś korzyść dodatkowa?
dr Waldemar Wojciechowski:
Tak, byłaby z pewnością korzyść dodatkowa. My robiliśmy już bardzo dawno temu, bo chyba z 5 lat temu, robiliśmy takie doświadczenia, w których pokazywaliśmy współdziałanie kwasów humusowych z aminokwasami. To doświadczenie myślę, że to jest twoja ciekawostka, bo nie zawsze doświadczenia muszą wychodzić, prawda?
Magdalena Banasiak:
Zresztą jak nie wyjdzie to też coś wyjdzie.
dr Waldemar Wojciechowski:
Tak i to jest bardzo fajny wynik. My połączyliśmy kwasy humusowe, a wtedy stosowaliśmy na bogato wszystkiego, w zasadzie pod tą górną kreskę. Po aplikacji kwasów humusowych fulwowych i aminokwasów okazało się, że rośliny nie są w stanie pobrać wody z kuwety, ponieważ tak silnie ta woda jest zaabsorbowana w glebie, w samym podłożu, że niestety nie dało rady. Musielibyśmy maksymalnie zmniejszyć wilgotność w samym pomieszczeniu, w fitotronach, żeby roślina dała radę dzięki różnicy potencjału chemicznego wody, dała radę wyciągnąć tą wodę, która jest związana w glebie. Aminokwasy z całą pewnością zwiększają ilość tych cząsteczek wody i przez to, że mają strukturę troszeczkę bardziej skomplikowaną, jeszcze efektywniej wiązane są przez kwasy humusowe. Ale to też jest korzystne, ponieważ też w dłuższej perspektywie na pewno będą wykorzystywane te aminokwasy przez bakterie i także przez ryzosferę.
Arkadiusz Majkowski:
Może warto tutaj jeszcze wspomnieć o jednej bardzo fajnej funkcji stosowania kwasów humusowych. To, co wynikało z badań, które przeprowadziłeś, że one bardzo korzystnie wpływają na obniżenie zasolenia gleby, to jest szczególnie istotne na tych stanowiskach, gdzie to nawożenie mineralne jest wysokie, gdzieś tam w dużych ilościach stosowane, więc to zasolenie gleby może już stanowić gdzieś problem.
dr Waldemar Wojciechowski:
Tak, może te ceny nawozów posypowych też w tej chwili, to też spowoduje, że częściej będziemy, będziemy wychodzili od analizy gleby. No bo to, to nam powinno limitować ilości podawanych składników.
Arkadiusz Majkowski:
Podawać te nawozy dolistne bardziej racjonalnie.
dr Waldemar Wojciechowski:
Bardziej racjonalnie, oczywiście, ale z całą pewnością, tak jak wspomniałeś, z wyników badań pokazaliśmy, że czterokrotna aplikacja humusów bardzo radykalnie obniżyła nam zasolenie gleby. Im mniejsze będzie to zasolenie gleby, tym mniejsza będzie konkurencja tych jonów, które najczęściej występują w glebach zasolonych, czyli chloru i sodu, mniejsza będzie konkurencja tych jonów na przykład wobec potasu czy wobec wapnia. Przez to tamte z kolei będą efektywniej pobierane. To oczywiście też będzie miało duże znaczenie dla samej dla samej funkcji wody i możliwości pobierania wody z gleby. Wiemy, że przy zbyt dużym zasoleniu dochodzi do czegoś takiego jak susza fizjologiczna i roślina mimo tego, że woda jest w glebie, nie jest w stanie jej pobrać – bardzo podobny efekt do tego, który obserwowaliśmy w przypadku kwasów humusowych połączony z aminokwasami.
Magdalena Banasiak:
Dobrze, czyli podsumowując, gdybym dzisiaj na swoim polu miała kapustę, którą nawoziłam bardzo wysokimi dawkami nawozów potasowych, które nam zasolają też glebę.
dr Waldemar Wojciechowski:
I taką mamy wielką kapuchę.
Magdalena Banasiak:
Mamy wielką kapuchę i daliśmy pod nią naprawdę dużo nawozów, to aplikacja w sezonie czterech dawek…
dr Waldemar Wojciechowski:
Ja bym czekał na pyszny kapuśniak albo pierwsze co.
Arkadiusz Majkowski:
Gołąbki.
dr Waldemar Wojciechowski:
A później bigos na święta.
Magdalena Banasiak:
Ale zanim dostaniesz kapuśniak, to musimy zrobić wszystko żeby ta kapusta urosła duża i nie miała w sobie żadnych złych pozostałości, bo pewnie nie chciał byś zjeść takiej z azotanami.
dr Waldemar Wojciechowski:
No nie chcemy, tak.
Magdalena Banasiak:
Więc aplikuję cztery razy kwasy humusowe.
dr Waldemar Wojciechowski:
Środków ochrony roślin też nie chcemy, ale możemy zapobiegać kumulacji środków.
Arkadiusz Majkowski:
No więc właśnie, może też warto o tej funkcji opowiedzieć, bo to też było zaobserwowane, że stosowanie kwasów humusowych może powodować to, że w warzywach jest mniejszy poziom pozostałości.
dr Waldemar Wojciechowski:
Mniejsze jest pobieranie tych środków ochrony roślin, tak samo jak mniejsze jest pobieranie metali ciężkich, które obecne są w glebie.
dr Waldemar Wojciechowski:
Ale mamy kapuchę.
Magdalena Banasiak:
No ja chcę dojść do tego bigosu w końcu.
dr Waldemar Wojciechowski:
No właśnie ja też.
Magdalena Banasiak:
Wiec jeśli nawoziliśmy naprawdę dużymi dawkami nawozów, jeśli przez cały sezon trwała pełna ochrona, a wiadomo jak ona wygląda w przypadku upraw kapustnych, to czterokrotna aplikacja nawozów humusowych raz, że nam pomoże zniwelować te pozostałości środków ochrony roślin, których nie chcemy w bigosie. Dwa, spowodujemy, że składniki, które zostaną po kapuście będą lepiej wykorzystane przez roślinę następną, w kolejnym roku i takie stanowisko nie pozostanie tak zasolone jakby pozostało bez tych kwasów humusowych, tak?
dr Waldemar Wojciechowski:
Tak, trzy w jednym w zasadzie.
Magdalena Banasiak:
Jeśli na przykład po kapuście chcę sobie posiać fasolę, która jest bardzo wrażliwa na zasolenie to tak naprawdę będę miała dużo lepsze właściwości tej gleby pod uprawę kolejnej rośliny, tak?
dr Waldemar Wojciechowski:
Tak, co więcej fasola, tak jak inne strączkowe wymaga współpracy mikroorganizmów, wymaga bakterii do tego, żeby lepiej się rozwijać, musi skądś czerpać nadmiarowy azot, a ten azot przyswajalny jest przez bakterie.
Magdalena Banasiak:
Bakterie tlenowe, które muszą mieć odpowiednie warunki wodno-powietrzne.
dr Waldemar Wojciechowski:
Dokładnie! I te kwasy humusowe sprzyjają rozwojowi tego typu bakterii i zasiedlanie korzeni roślin motylkowych przez bakterie jest efektywniejsze, przez co summa summarum w sezonie wegetacyjnym może dochodzić do gromadzenia większych ilości azotu. Nawet jeśli miałby to być tylko i wyłącznie międzyplon po kapuście, to i tak będzie to z korzyścią i to dużą korzyścią, wiadomo, że to nie będzie 120 kg azotu na hektar po takiej uprawie, ale nawet gdyby to miało być 50 kg czy 40 kg, to jest to o 40 kg mniej azotu, który musimy w następnym roku musimy zaaplikować.
Arkadiusz Majkowski:
Kupić.
dr Waldemar Wojciechowski:
A przepraszam, kupić i zaaplikować.
Magdalena Banasiak:
No właśnie.
dr Waldemar Wojciechowski:
Możemy zbilansować sobie, co jest warte stosowanie kwasów humusowych. Ja z własnego doświadczenia wiem, że na pewno to jest oczywiście jakiś koszt, ale koszt, który realnie przekłada się na bardzo wiele aspektów. Poza tym w przyszłym roku będziemy mieli dużo lepszy start dla roślin, które będą uprawiane w kolejnym sezonie. Gleba będzie zupełnie inna, zupełnie innej jakości.
Magdalena Banasiak:
Czy w kolejnym sezonie mogę zmniejszyć dawki nawożenia fosforowo-potasowego?
dr Waldemar Wojciechowski:
Tak, moim zdaniem można, ponieważ na pewno potas będzie przyswajany w dużo, dużo efektywniej będzie przyswajalny przez rośliny, przez co, jeżeli będą dobre stosunki wodno-powietrzne, będzie także lepiej pobierana woda przez same rośliny.
Magdalena Banasiak:
No cóż, chyba trzeba spróbować.
dr Waldemar Wojciechowski:
Mam nadzieję, że rozwiałem troszkę wątpliwości.
Arkadiusz Majkowski:
Tak, dziękujemy za wyjaśnienia.
dr Waldemar Wojciechowski:
Ja bardzo dziękuję.
0 Comments