Podsumowanie eksperymentu z fertygacją cebuli

Ponownie gościmy dziś z wizytą w gospodarstwie Pana Wojtka, wraz z którym przeprowadzaliśmy doświadczenie z fertygacją cebuli. Naszym celem było porównanie uprawy fertygowanej i niefertygowanej. Cebula jest już wykopana, zebrana i sprzedana, więc możemy w końcu dać ostateczną odpowiedź, czy warto fertygować.

Ta sama odmiana cebuli została posiana na dwóch równych częściach tego samego pola – każda uprawa zajmowała powierzchnię 1,5 ha. Różnica występowała jedynie w przedplonie. Zatem, czy warto plantację fertygować? Odpowiedź jest jednoznaczna: warto. Mamy trzy oczywiste plusy zasilania poprzez fertygację:

1. Możemy w każdym momencie dodać do wody nawóz dolistny, który jest idealnie dopasowany do danej fazy fenologicznej.
2. Nie podlewamy rośliny z góry, co sprawia, że presja chorób jest mniejsza.
3. Ziemia nie jest ubita (jak to bywa w sytuacji, gdy za podlewanie jest odpowiedzialna deszczownia), więc później nie grozi jej zalanie przez gwałtowne deszcze.

Ale gdyby kogoś to jeszcze nie przekonywało, spójrzmy na liczby:
– na nawozy pogłówne wydane zostało 1560 zł, a nawozy do fertygacji kosztowały 1400 zł
– z części niefertygowanej zostało zebrane 50 ton, a z części fertygowanej 80 ton,

co przy cenie netto 40 gr/kg dało:
30 000 kg x 40 gr/kg = 12 000 zł dodatkowego dochodu z cebuli zasilanej poprzez fertygację!

Choć instalacja systemu do fertygacji to dość kosztowna inwestycja, to w dobie rosnących cen nawozów azotowych i możliwych ograniczeń zużycia wody, w przyszłości może być ciężko się bez niej obyć…

Eksperyment z dwoma uprawami cebuli uznajemy zatem za satysfakcjonujący i już myślimy o kolejnych doświadczeniach z fertygacją cebuli w przyszłym roku.